książka / book: ORDNUNG

(teksty / texsts)

1

Urodził się w dziewiętnastym wieku w wielodzietnej polskiej rodzinie na terenie pruskiego Pomorza. Jego ojciec, Andrzej, był wiejskim rzemieślnikiem, chyba kołodziejem. Matka miała na imię Katarzyna, a jego dziadkowie - Franciszka i Franciszek. Nauki pobierał w Königliches Schullehrer-Seminar w Graudenz. Uczył się pilnie, w szkole uzyskiwał na świadectwie w większości oceny „gut”. Podobno porwał / wykradł młodszą od siebie o osiem lat Weronikę, pannę ziemiankę, i ożenił się z nią, doprowadzając do mezaliansu i czyniąc matką czternaściorga dzieci: Grzegorz  Urszula  Agata  Irena  Edyta  Mariola  Genowefa  Melania  Klemens  Zbigniew Florian  Hieronim  Jerzy  Teresa. Przeżył dwie wojny światowe i czasy komunistycznej dominacji sowieckiej, nazywane „zimną wojną”.

Er wurde im 19. Jahrhundert in eine kinderreiche polnische Familie in der preußischen Provinz Pommern hineingeboren. Sein Vater, Andrzej, war ein dörflicher Handwerker, vermutlich Stellmacher. Seine Mutter und seine Großeltern trugen die Vornamen Katarzyna, Franciszka und Franciszek. Er wurde am Königlichen Schullehrer-Seminar in Graudenz ausgebildet. Da er fleißig lernte, bescheinigte man ihm im Zeugnis in den meisten Fächern die Note „gut”. Angeblich hat er die acht Jahre jüngere Gutstochter Weronika entführt. Aus dieser Mesalliance sind 14 Kinder hervorgegangen: Grzegorz, Urszula, Agata, Irena, Edyta, Mariola, Genowefa, Melania, Klemens, Zbigniew, Florian, Hieronim, Jerzy und Teresa. Er hat zwei Weltkriege und die Zeit der kommunistischen sowjetischen Vorherrschaft überstanden, die man den „kalten Krieg” nannte.

 

2

Został zmobilizowany w czasie I wojny po stronie niemieckiej, gdyż mieszkał w zaborze pruskim. Polak bez kraju, na zdjęciu: młody, szczupły, z brodą, w mundurze niemieckim prezentował się okazale i godnie. Uczestniczył w bitwie pod Verdun we Francji. W okopach z głodu jadł psy. Został ranny. Wrócił do domu z przestrzelonym prawym ramieniem. Prawa ręka drżała mu do końca życia, nauczył się pisać lewą. Mimo to miał piękne, kaligraficzne pismo. Dla wszystkich swoich dzieci był niepodważalnym autorytetem, budząc ojcowski i patriarchalny respekt. Co powiedział, było „święte”. Bezdyskusyjnie był przywiązany do tradycji i wartości wyniesionych z domu rodzinnego.

Im Ersten Weltkrieg wurde er von deutscher Seite eingezogen, da er im preußischen Teilungsgebiet wohnte. Auf dem Bild sieht man einen Polen ohne Heimatland: jung, schlank, mit Bart, präsentiert er sich stattlich und würdig in der deutschen Uniform. Er kämpfte in der Schlacht um Verdun, wo er im Schützengraben vor Hunger sogar Hunde aß und verwundet wurde. Mit einer Schusswunde an der rechten Schulter kehrte er heim. Das Zittern des rechten Arms sollte ihn bis zum Lebensende begleiten, so dass er mit der linken Hand schreiben lernte. Trotzdem hatte er eine schöne kaligraphische Schrift. Für alle seine Kinder war er eine unangefochtene Autorität, eine Respektperson väterlich und zugleich patriarchalisch. Sein Wort war heilig. Unstreitig war seine Verbundenheit zur Tradition und zu den Werten, die er in seinem Elternhause vermittelt bekommen hatte.

 

3

Zdobył kwalifikacje nauczyciela, uczył historii i religii. Za młodu mieszkał we Wrockach, później uczył w Powszechnej Szkole Publicznej w Kawkach i Konojadach. Między innymi brał udział w latach 1930-31 w zjazdach nauczycieli szkół powszechnych i przerabiał materiał przewidziany programem robót ręcznych: z drzewa sposobem nożykowym oraz z kartonu, tektury, introligatorstwa, a w 1936 roku brał udział w korespondencyjnym kursie z higieny. Jako nauczyciel i kierownik szkoły, był surowym i wymagającym pedagogiem. Bezwarunkowo przestrzegał dyscypliny. Gdy Rosjanie weszli w 1945 roku do wioski, w której mieszkał, wkroczyli do szkoły na lekcję, którą właśnie prowadził. „Dawaj czasy!” – zażądał sołdat. „Nie mam czasu” – odpowiedział. Upadł uderzony kolbą w twarz. Nieopodal domu, w ogrodzie pełnym drzew owocowych, hodował pszczoły.

Er erwarb die Lehrberechtigung, um anschließend Geschichte und Religion zu unterrichten. In jungen Jahren wohnte er in Wrocki, später unterrichtete er in den Allgemeinen Öffentlichen Schulen in Kawki und Konojady. Unter anderem nahm er in den Jahren 1930-31 an Kongressen von Lehrern allgemeinbildeder Schulen teil und erstellte Materialien die im Werkunterrichtsprogramm vorgesehen waren: aus Holz (mit dem Messer) Karton und Pappe sowie Material von der Buchbinderei. 1936 nahm er an einem Fernkurs über Hygiene teil. Unweit seines Hauses züchtete er in einem Garten voller Obstbäume Bienen. Als Lehrer und Schulleiter war er ein strenger und fordernder Pädagoge. Er forderte unbedingte Disziplin. 1945 marschierten die Russen in das Dorf ein, in dem er wohnte. Die Soldaten platzten direkt in seinen Unterricht und forderten. „Gib Zeit!” (im Sinne: Gib uns die Uhr!) „Ich habe keine Zeit”, war seine Antwort. Daraufhin bekam er einen Gewehrkolben ins Gesicht und stürzte zu Boden.

 

4

Prowadził zdyscyplinowany tryb życia, chodził spać o godzinie 21.00 i ani minuty później, nie robiąc wyjątku dla żadnych przyjęć i uroczystości. Nie pił alkoholu. Palił fajkę. Sypiał w białej, długiej nocnej koszuli. Pod łóżkiem stał blaszany, biały nocnik. Miał dobrotliwe z wyrazu, ale przeszywające oczy. Zawsze można było się spodziewać nagłej karcącej riposty. Wszystkie swoje dzieci uczył grać na skrzypcach lub fortepianie, bądź na jednym i drugim. Prowadził z nimi regularne lekcje. Jego dzieci w większości poszły w ślady ojca – niektóre z nich zostały nauczycielami, interesowały się historią Polski, uprawiały ogródek oraz miały duży szacunek dla tradycyjnych wartości, krzewiąc z zaangażowaniem wiarę katolicką i patriotyzm. Jedną z niewielu jego rozrywek były partyjki karciane, które rozgrywał najczęściej z miejscowym proboszczem i wójtem. Jego żona nie uczestniczyła w tych wieczorach,  zawsze miała dużo obowiązków w kuchni. Była oddaną, pracowitą kobietą i nigdy nie sprzeciwiała się woli męża.

Er lebte sehr diszipliniert. Um 21 Uhr und keine Minute später legte er sich schlafen. Selbst bei Feiern und festlichen Anlässen gab es keine Ausnahme. Er trank nie. Rauchte aber Pfeife. Er schlief in einem weißen langen Nachthemd. Unter dem Bett stand ein weißer Nachttopf aus Blech. Er hatte einen wohlwollenden Gesichtsausdruck, aber einen durchbohrenden Blick. Man musste immer mit einer tadelnden schlagfertigen Antwort rechnen. Er brachte allen seinen Kindern durch regulären Unterricht das Geige- oder Klavierspiel bei, manchen auch beides. Die meisten Kinder traten in seine Fußstapfen. Einige wurden Lehrer, interessierten sich für Polens Geschichte, betrieben Gartenbau, empfanden eine große Achtung für traditionelle Werte, und sie propagierten engagiert den katholischen Glauben und Patriotismus.Einer seiner wenigen Vergnügungen waren Kartenpartien, die er meist mit dem Pfarrer oder Vorsteher seiner Gemeinde austrug. Seine Frau ging nicht zu diesen Abenden, denn sie hatte immer viel in der Küche zu tun. Sie war eine ergebene, arbeitssame Frau, die sich nie dem Willen ihres Mannes widersetzte.

 

5

Podczas II wojny musiał podejmować trudne decyzje, aby chronić rodzinę. Jego synowie byli wcielani do armii niemieckiej lub wywożeni na tzw. „roboty przymusowe w Niemczech”. Jeden z nich był pilotem Luftwaffe i został zestrzelony w 1941 roku na terenie Związku Sowieckiego. Drugiego syna, który pracował przymusowo u „bałera”, wyzwoliły wojska amerykańskie na terenie Rzeszy Niemieckiej. Miał hobby, zbierał stare monety, co w dniu tzw. „wyzwolenia” przez armię radziecką, było przyczyną tragedii jego rodziny. Rosjanie uznali go za bogatego „kapitalistę” i chcieli go wywieźć w głąb Związku Sowieckiego. W ostateczności za niego na Syberię pojechały jego trzy córki. Ciężko, w nieludzkich warunkach, pracowały w lesie, chorowały na tyfus. Jedna z nich, cudem ocalała, postanowiła wtedy poświęcić swoje prywatne życie i opiekować się swoim ojcem aż do jego śmierci.

Im Zweiten Weltkrieg musste er eine schwere Entscheidung treffen, um seine Familie zu schützen. Seine Söhne wurden von der deutschen Armee einberufen oder zur Zwangsarbeit nach Deutschland gebracht. Einer wurde als Pilot der Luftwaffe 1941 über dem Gebiet der Sowjetunion abgeschossen. Einen anderen Sohn, der bei einem Bauern im Deutschen Reich Zwangsarbeit geleistet hatte, befreite die amerikanische Armee. Er hatte alte Münzen gesammelt, was seiner Familie nach der „Befreiung” durch die sowjetische Armee zum Verhängnis werden sollte. Die Russen stuften ihn als reichen Kapitalisten ein und wollten ihn in die Sowjetunion deportieren. Am Ende kamen für ihn seine drei Töchter nach Sibirien, wo sie unter unmenschlichen Bedingungen schwer im Wald arbeiten mussten und an Typhus erkrankten. Es war ein Wunder, dass eine von ihnen überlebte. Sie beschloss, sich um ihren Vater bis zu seinem Tode zu kümmern.

 

6

Komuniści kazali mu zdjąć krzyż ze ściany w klasie szkolnej. Nie zdjął go. Wszystkie dzieci wychował na oddanych katolików. Posiłki rozpoczynano modlitwą. Na bochenku chleba zawsze robiono rytualny znak krzyża. Trzymał dyscyplinę, jedzono w ciszy, kto się odezwał, odchodził od stołu. Na ścianie wisiała skórzana plecionka zwana „dyscypliną”, którą straszył dzieci; wystarczyło, że tylko na nią spojrzał, by zapanowała „grobowa” cisza. Na przywitanie dzieci całowały go w dłoń. Żona jednego z jego synów nie ucałowała dłoni teścia, co spowodowało wielką konsternację w całej rodzinie. Popełniła niewybaczalne „faux-pas”. Wyrzucił z domu swoje dwie córki i nigdy nie chciał ich widzieć, gdyż miały nieślubne dzieci. W tej kwestii był po katolicku nieprzejednany. Gdy jego córka przyjechała do rodziców przedstawić swojego narzeczonego, powiedział do niego: „Odradzam panu to małżeństwo, żadna z niej gospodyni, nie umie gotować, nie zna się na domowych obowiązkach i maluje paznokcie na czerwono”.

Die Kommunisten befahlen ihm, das Kreuz von der Wand in der Schulklasse zu nehmen, wogegen er sich weigerte. Er erzog alle Kinder zu ergebenen Katholiken. Die Mahlzeiten begannen mit einem Gebet. Jeder Brotlaib wurde bekreuzigt. Auch am Tisch galt Disziplin. Man aß schweigend, wer etwas sagte, musste die Tafel verlassen. An der Wand hing ein lederner Zopf, der „Disziplin” genannt wurde und den Kindern Angst machte. Der Vater brauchte nur darauf zu schauen, und schon herrschte Grabesstille. Zur Begrüßung küssten ihn die Kinder auf die Hand. Einmal hatte eine Schwiegertochter vergessen, seine Hand zu küssen, was eine große Bestürzung in der ganzen Familie auslöste. Es war ein unverzeihlicher Fauxpas. Zwei Töchter warf er vor die Tür, und er wollte sie nie wiedersehen, weil sie uneheliche Kinder hatten. In dieser Frage war er ein unversöhnlicher Katholik. Als eine Tochter den Eltern ihren Verlobten vorstellen wollte, hieß es nur kühl: „Ich rate Ihnen von dieser Ehe ab. Sie ist keine Haushälterin, kann nicht kochen, kennt nicht die häuslichen Pflichten und lackiert ihre Fingernägel rot.”

 

7

Padł zarzut, że jestem źle wychowana: miałam może 3-4 lata, jedliśmy w Konojadach rosół na obiad, a ja nie położyłam na krawędzi stołu obu nadgarstków. „A gdzie rączka?” – spytał. „Poszła na spacer” – odpowiedziałam. Kiedyś ciocia Gucia poprosiła mnie, bym umyła mu nogi. Siedział na stołeczku przy kuchni na węgiel i drewno, spodnie miał podwinięte do kolan, stopy zamoczone w blaszanej misce z mydlinami. Brzydziłam się go dotknąć. Chwyciłam szybko druciak do szorowania garnków i przeciągnęłam nim po jego kolanie. Krzyknął. Odtąd uchodziłam za krnąbrną wnuczkę, złośliwe dziecko. (M.P.)

Einmal fiel der Vorwurf, ich sei schlecht erzogen: Ich muss so 3 bis 4 Jahre alt gewesen sein. Wir aßen zum Mittag in Konojady Brühe, und ich hatte nicht beide Handgelenke auf der Tischkannte liegen. „Und wo ist die Hand?” fragte er. „Spazieren gegangen”, erwiderte ich. Einmal bat mich Tante Gucia, ihm die Beine zu waschen. Er saß auf einem Tischchen am Küchenherd, der mit Kohle und Holz beheizt wurde, hatte die Hosenbeine bis zu den Kien hochgekrempelt und badete die Füße in einer Blechschüssel mit Seifenwasser. Ich ekelte mich davor, ihn anzufassen. Da nahm ich schnell einen Topfreiniger aus Stahlwolle und rieb damit sein Knie. Er schrie auf. Seitdem galt ich als widerspenstige Enkelin und bösartiges Kind. (M.P.)

 

8

W grudniu 1961 roku, przed świętami, przyszedł do moich rodziców telegram: „Tatuś nie żyje”. Miałam 10 lat. Pojechaliśmy do Konojad.  Leżał w trumnie w czarnym garniturze, dłonie owinięte różańcem, wokół mnóstwo kwiatów. W sąsiednim pokoju krzątała się tłumnie rodzina. Potem wszyscy podchodzili i żegnali się z nim całując w czoło lub dłoń. Skóra na jego dłoni była gładka, ale nie zimna. Potem zabito trumnę. Położono ją na wozie konnym. Za wozem szedł długi wąż żałobników, powoli, ostrożnie, oblodzoną drogą z kocich łbów, parę kilometrów na cmentarz w Jabłonowie. Prószył śnieg. (M.P.)

Vor Weihnachten 1961 bekamen meine Eltern ein Telegramm: „Papa ist verstorben”. Ich war damals 10 Jahre. Wir fuhren nach Konojady, wo er von vielen Blumen umgeben im offenen Sarg aufgebahrt war – im schwarzen Anzug, den Rosenkranz in der Hand. Die ganze Familie hatte sich in den Nachbarraum gezwängt. Dann traten alle heran und verabschiedeten sich durch einen Kuss auf Stirn oder Hand. Die Haut seiner Hände war glatt, aber nicht kalt. Man versiegelte den Sarg und verlud ihn auf einen Pferdewagen, dem eine lange Schlange von Trauergästen folgte. Sie bewegte sich langsam und vorsichtig auf vereistem Kopfsteinpflaster zu dem einige Kilometer entfernten Friedhof in Jabłonowo. Es schneite. (M.P.)

back